Żona pojechała na urlop do koleżanki. Cieszyłem się, że mam czas dla siebie, póki nie usłyszałem, że będzie tam jej były
Kiedy moja żona oznajmiła, że wybiera się na urlop do swojej koleżanki, odetchnąłem z ulgą. Miałem w planach spokojne wieczory przed telewizorem i weekend pełen luzu. Jednak to, co usłyszałem przypadkiem przez telefon, zmroziło mnie. Nie mogłem uwierzyć, że ona…
Nie chciałem wyciągać pochopnych wniosków, ale to, co później odkryłem, przerosło moje najśmielsze obawy. Myślałem, że znam swoją żonę, ale jej urlop miał mi udowodnić, jak bardzo się myliłem…
Wyjazd, który miał być spokojny
„Jadę do Oli. Po prostu chcę trochę odetchnąć” – powiedziała mi żona, pakując walizkę. Przyjąłem to z ulgą. Nie byłem przeciwnikiem jej planów; ba, nawet cieszyłem się, że będę miał kilka dni na swoje małe przyjemności. Ostatnio w naszym małżeństwie wiało nudą, więc pomyślałem, że taki wyjazd dobrze jej zrobi. Nic nie wzbudzało moich podejrzeń – do czasu.
Gdy żona już była w drodze, zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że dotarła bezpiecznie. Rozmowa była krótka, ale kiedy się rozłączyła, telefon wydał charakterystyczne piknięcie. To była wiadomość od mojego kolegi:
„Ej, a wiesz, że ten wyjazd to też zjazd starych znajomych? Podobno jej były też tam będzie.”
Podejrzenia i pierwszy krok
Zamarłem. Były? Jaki były? Wiedziałem, że przed naszym związkiem miała poważnego chłopaka, z którym rozstali się w niezbyt jasnych okolicznościach, ale nigdy nie zagłębiałem się w szczegóły. Wziąłem kilka głębokich oddechów. Przecież to nic takiego, prawda? Ale nie mogłem się uspokoić.
Zacząłem szukać. W mediach społecznościowych Oli natrafiłem na zdjęcie z ich grupą – i tam był on. Facet o szerokim uśmiechu, który obejmował Olę i… moją żonę. W opisie: „Cudownie was widzieć po tylu latach!”
Kłótnia na odległość
Nie wytrzymałem. Zadzwoniłem do niej natychmiast.
„Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!” – wybuchłem.
„O co ci chodzi?” – zapytała spokojnie, ale wyczułem nutę irytacji.
„O to, że tam jest twój były! Ukryłaś to przede mną! Czego jeszcze nie wiem?”
Próbowała tłumaczyć, że to przypadek, że nawet nie wiedziała, że on tam będzie. Ale sposób, w jaki mówiła, tylko podsycał moje wątpliwości.
Niepokojąca wiadomość
Wieczorem napięcie sięgnęło zenitu. Żona przestała odbierać moje telefony. Zamiast tego dostałem wiadomość:
„Przesadzasz. To tylko znajomi. Daj mi chwilę odpocząć.”
Tyle wystarczyło, bym przestał myśleć racjonalnie. Pomyślałem, że mnie oszukuje. Zrobiłem coś, czego nigdy wcześniej bym nie zrobił – postanowiłem pojechać tam, by dowiedzieć się prawdy.
Prawda, która zaskoczyła nas oboje
Gdy dotarłem na miejsce, zastałem ich w kawiarni. Rozmawiali – ona, jej koleżanka i on. Nie wyglądało to na żadną zdradę, ale nie mogłem się powstrzymać. Wszedłem do środka, gotów zrobić scenę.
„Co ty tu robisz?” – zapytała zszokowana żona. Jej były spojrzał na mnie z nieukrywaną irytacją. Zaczęliśmy się kłócić na oczach wszystkich. Rzucałem oskarżeniami, nie słuchając jej wyjaśnień. W końcu jej były wstał i rzucił:
„Człowieku, uspokój się. To ty jesteś jej mężem, a ja jestem… jej kuzynem!”
Zamarłem. Kuzynem?! Nie mogłem uwierzyć. Żona wybuchnęła śmiechem, a potem z irytacją zaczęła tłumaczyć, że nigdy wcześniej o nim nie wspominała, bo ich rodziny nie utrzymywały kontaktu przez lata. Dopiero teraz, dzięki Oli, odnowili relację.